Pomysł na prezent pod choinkę

Fotoprezenty prezent na święta
Zostało jeszcze kilka dni do Mikołajek, a więc to ostatnia chwila aby kupić prezenty. Wspólnie z mężem nie obchodzimy 6 grudnia, skupiamy się na gwiazdkowych podarkach. Pięknie zapakowane, leżą (niektóre nawet kilka dni) pod choinką i czekają na moment, kiedy po wieczerzy je odpakujemy. Towarzyszy temu świetna zabawa, miłe zaskoczenie i cudowny klimat. Też tak macie?

Ujędrniający balsam do ciała LAVERA

Kilka lat temu, nawet nie myślałam, że kiedykolwiek będę musiała używać kremu na zmarszczki, balsamu antycelulitowego czy myśleć o ćwiczeniach. Zawsze miałam idealną sylwetkę i doskonale gładkie ciało. Nie twierdzę, że teraz tak nie jest, ale zaczynam zauważać, że powinnam zacząć regularnie ćwiczyć i  na przykład jazda na rowerze powinna trafić na listę moich codziennych obowiązków. Nie ukrywajmy - ciało, o które odpowiednio się nie dba, z roku na rok się zmienia – pojawiają się delikatne zmarszczki i celulit,  które są wynikiem nieprawidłowego trybu życia. 

Oprócz tego, że o ciało trzeba dbać od wewnątrz stosując suplementy, należy też regularnie ćwiczyć. Dodatkowo ważne jest stosowanie kremów, które wygładzą skórę i dodadzą jej blasku. Wczoraj na Instastory obiecałam, że dzisiaj dodam recenzje ujędrniającego balsamu do ciała Lavera. Tak więc jestem. 

Ujędrniający balsam do ciała LAVERA, cena: ok. 39 zł 
Opakowanie
Krem mieści się w standardowej dla balsamów tubie, dzięki czemu aplikacja produktu jest higieniczna. Ma bardzo ładną, niebiesko-białą szatę graficzną. Na opakowaniu znajdują się podstawowe informacje: skład, sposób użycia, przeznaczenie, czyli tak naprawdę wszystko to co potrzebujemy wiedzieć. 

Konsystencja i zapach 
Konsystencja kremu jest delikatna, nie za gęsta, ani nie za rzadka, przez co świetne rozsmarowuje się na skórze. Jeśli chodzi o wchłanianie, jestem zadowolona, chociaż, nie wchłania się w skórę tak szybko jak co poniektóre kremy. Balsam Lavera pozostawia niewielkie uczucie lepkości, ale można się do tego przyzwyczaić. Nie jest to mocno wyczuwalne. Dobrym sposobem na pozbycie się tego uczucia jest wymycie rąk zaraz po aplikacji. Jeśli chodzi o zapach jest on orzeźwiający i mocno wyczuwalna jest w nim cytryna. Mi bardzo się podoba, ale mojemu mężowi już mniej.

Czego oczekiwałam po miesięcznej aplikacji kremu? 
Producent twierdzi, że balsam do ciała LAVERA z koenzymem Q10, działa napinająco i opóźnia procesy starzenia. Doskonale wzmacnia skórę, która traci elastyczność i jędrność. Intensywnie odżywia i nawilża skórę, a dzięki wysokiej zawartości witaminy E i aloesu działa regenerująco i przywraca naturalny, zdrowy koloryt skóry.

Jak naprawdę działa? 
Po nałożeniu balsamu na skórę, wyczuwa się uczucie delikatnego chłodu i mrowienia. Tak więc produkt, idealnie sprawdzi się latem. Dobrze nawilża ciało, sprawia że skóra nabiera blasku i energii. Stosuję go już od około miesiąca i mogę stwierdzić, że doskonale wygładza skórę oraz wyraźnie dodaje jej witalności. Uważam, że balsam do ciała LAVERA jest świetny do codziennego stosowania. 
Znacie kosmetyk?  Napiszcie w komentarzach, czy macie jakieś swoje ulubione balsamy do ciała?

Do następnego!

Manirouge - alternatywa dla hybryd?

Alternatywa dla hybryd
Gdyby ktoś mi powiedział, że znajdzie się coś lepszego od manicure hybrydowego, pewnie bym nie uwierzyła. Hybrydy cenię przede wszystkim za trwałość i wygodę. Przez 2 do 3 tygodni nie muszę martwić się o to, że lakier w którymś miejscu odpryśnie lub będzie wyglądał nieestetycznie. Dla osób, które lubią mieć wymalowane paznokcie, ale nie lubią tracić czasu na wykonanie manicure co kilka dni, jest to idealne rozwiązanie. Rozwiązanie, które wydawałoby się, że nie da się niczym zastąpić. A jednak... Parę tygodni temu, na różnych blogach zaczęły pojawiać się wpisy na temat naklejek termicznych Manirouge. Długo się nie zastanawiając, sama postanowiłam je wypróbować. W końcu mogła by to być idealna alternatywa dla hybryd, ale czy tak jest?

Moja ulubiona jesienna stylizacja

Jesienna stylizacja musi być przede wszystkim praktyczna, a więc powinna się sprawdzić zarówno gdy świeci słońce i kiedy wieje wiatr. Jesień to również deszczowy okres, a więc gdy gdzieś wychodzimy, warto zabrać ze sobą parasol i ciepłą kurtkę. Ostatnio pogoda płata nam figle i zmienia się dosyć często, jednak mimo wszystko słońca jest i tak sporo. Dlatego w miniony weekend udało mi się stworzyć look, który sprawdzi się w te cieplejsze dni, ale również po doborze odpowiedniego płaszcza, będzie idealny podczas deszczu. 

Krem do rąk Urea Instituto Espanol

Ulubiony krem do rąk
Problem suchych dłoni dotyczy mnie przez cały rok, a jesienią i zimą w szczególności. Bardzo nie lubię gdy skóra na moich dłoniach pęka. Wygląda to nieestetycznie i w dodatku towarzyszy mi wtedy niemiłe uczucie szorstkości. Dlatego moje suche dłonie wymagają codziennej pielęgnacji, czyli odpowiedniego nawilżenia i odżywienia.

Rocznica zaręczyn - weekend w Spa

Weekend w Spa w Ustroniu
Końcówka października to dla mnie i mojego męża szczególny czas. Dlaczego? 3 lata temu właśnie w tym czasie mój mąż oświadczył mi się w parku obok Hotelu Dębowego w Bielawie. Pamiętam jak dziś jaki był zestresowany, a ja niczego się nie spodziewałam bo byłam pewna, że zabiera mnie na romantyczny weekend z racji moich urodziny, które obchodzę 20 października. Od tamtej chwili co roku świętujemy rocznicę zaręczyn i moje urodziny, odkrywając nowe Hotele Spa. Za każdym razem to dla mnie miła niespodzianka, bo wszystko planuje on sam. Ja tylko wiem, że jedziemy na weekend, ale do samego końca nie wiem gdzie. Z roku na rok, wybór jest coraz lepszy i oboje jesteśmy bardzo zadowoleni. Tym razem mój mąż zaplanował 4-dniową wizytę w SPA w Ustroniu Zdrój. Wybór trafił na 5-gwiazdkowy hotel Belweder. 

Look of the day

Z racji tego, że miniony weekend był naprawdę słoneczny, mogliśmy z mężem spędzić go wspólnie na świeżym powietrzu. Tym oto sposobem całą niedzielę byliśmy poza domem. Uwielbiam takie chwile, pozwalają mi wypocząć i naładować siły na kolejny tydzień.

Dzisiaj zaprezentuję Wam moją ulubioną "niedzielną" stylizację - wygodnie, ale nie sportowo. Tym razem jest to delikatna, błękitna sukienka z dzianiny, do której dobrałam ciekawe dodatki: kwiecistą, rozsuwaną bluzkę, czarne rajstopy typu kabaretki, wygodne botki, kopertówkę i ulubioną biżuterię. Sukienkę zamówiłam kilka tygodni temu w sklepie Answear. Mam wrażenie, że jest ona na mnie trochę za duża, jednak gdy zakładam do niej pasek wygląda całkiem dobrze. Rajstopy były moim "must have". Z pewnością jesienią nie założę ich często do sukienek, ale do spodni już tak. Natomiast szeroka bransoletka była prezentem od męża. Pasuje zarówno do codziennych stylizacji, jak i na większe imprezy! Mam nadzieję, że moja propozycja "look of the day" przypadnie Wam do gustu. Zostawiam Was ze zdjęciami i czekam na opinie w komentarzach. 
Bluzka - Rosegal
Sukienka - Answear
Rajstopy - Gatta 
Buty - CCC
Torebka - Dresslily
Bransoletki - Apart, Etnobazar

Do następnego! 

Pierwszy kominek do aromaterapii i wosk

Jakie macie sposoby na zapewnienie idealnego klimatu podczas chłodnych wieczorów? U mnie to zdecydowanie świeczki, które kojarzą mi się z grubymi skarpetami, herbatką z cytryną i ciepłą aromatyczną kąpielą. Mimo, iż częściej korzystam z prysznica, lubię raz na jakiś czas zrelaksować się przy blasku świeć i zapomnieć o wszystkim dookoła. Też tak macie? W okresie jesienno-zimowym pozwalam sobie na to częściej. Ostatnio nawet postanowiłam urozmaicić jeszcze bardziej ten czas i zamówiłam swój pierwszy kominek do aromaterapii i wosk. Jak się sprawdza?

Kominek drewniany, CUDA.PL, cena: 43, 90 zł 
Kominek zauroczył mnie od samego początku. Jego wzór jest delikatny, nie przesadzony i pięknie prezentuje się na półce w towarzystwie wrzosów. Składa z trzech elementów: podstawki na świeczkę, korpusu i podstawki na wosk. Korpus wykonany jest z precyzyjnie wykończonego drewna, natomiast podstawki z porcelany. Całość tworzy świetną kompozycję.     

Yankee Candle, Wosk Riviera Escape, CUDA.PL, cena: 7, 90 zł
O woskach Yankee Candle słyszałam wiele dobrego i w końcu przyszedł ten czas, kiedy i ja mogłam je wypróbować. Przyznam, że do tego rodzaj specyfików mam dość luźne podejście. O ile świeczki uwielbiam, to woski i olejki do kominków mogłyby dla mnie nie istnieć. Mam dość wrażliwy nos, więc intensywne, ciężkie zapachy po prostu mnie przyduszają, przez co nie mogę swobodnie oddychać. Dlatego absolutnie odpada zapalenie świeczki i rozpuszczenie wosku w sypialni kilka minut przed snem. Kilka razy popełniłam już ten błąd i kończyło się to nieprzespaną nocą. Mimo tych doświadczeń postanowiłam wypróbować Riviere Escape. Nie ukrywam, że byłam bardzo ciekawa zapachu i trwałości wychwalanych przez wszystkich wosków.
Opakowanie i wygląd
Wosk standardowo zapakowany jest w folię, po otwarciu nieużywaną część należy schować w szczelnym pojemniku (lub folii), aby nie stracił zapachu. Kształtem przypomina małe ciasteczko (niejadalne:), o kolorze błękitnego, czystego nieba. 
Zapach i trwałość 
Szeroki wybór zapachów sprawił, że miałam dość trudny wybór. Z racji tego, że uwielbiam morze i mogłabym "zamieszkać" pośrodku fal, zdecydowałam się na wosk Riviera Escape - zapach morskiej bryzy, śródziemnomorskich kwiatów i ambry, który utrzymuje się przez długi czas w pomieszczeniu. Sam aromat jest bardzo intensywny. Przypomina mi bardziej bukiet kwiatów niż morską bryzę, ale i tak mi się podoba. Odpręża i relaksuje po męczącym dniu, wprowadza do pokoju świeżość i spokój. 

Mimo, iż nie jestem zwolenniczką takich specyfików, lubię co jakiś czas zrelaksować się przy blasku świec i aromatycznym zapachu. Jest to świetny sposób na spędzenie nudnych, jesienno-zimowych wieczorów i pretekst, aby częściej robić domowe SPA. A Wy lubicie woski? Wiem, że niektóre osoby mają wręcz manię na ich punkcie :) Napiszcie w komentarzach jak to jest u Was. 

Do następnego!

Granatowa sukienka i czerwony płaszcz

Wolny dzień w środku tygodnia - czy nie powinno być tak zawsze? Taki przerywnik to całkiem przyjemna sprawa. Myślę, że wtedy każdy z większą chęcią chodziłby do pracy ...

Dzisiaj przychodzę do Was z moim ulubionym lookiem, czyli sukienką, ciepłymi rajstopami, wygodnymi botkami i płaszczem. Kiedyś pisałam, że dla mnie kurtki mogły by nie istnieć, lubię za to wszelkiego rodzaju płaszcze i długie swetry. Pewnie dlatego, że w dzieciństwie miałam dużą puchatą kurtkę, której po prostu nie znosiłam. Teraz każdy zakup czegoś cieplejszego kończy się na kupnie płaszcza. Na ten czerwony polowałam dość długo. Zawsze marzył mi się taki, ale nigdzie nie mogłam go zdobyć. Na szczęście w zeszłym roku się udało. Granatową sukienkę zobaczyłam niedawno na sklepowej wystawie. Trochę się na niej zawiodłam - materiał łatwo jest zmiąć. Po wyjściu z samochodu wygląda tak jak na poniższych zdjęciach, ale i tak jest fajna :) Czuję się w niej swobodnie, a kołnierzyk dodaje jej elegancji. Jestem bardzo ciekawa jak całość Wam się podoba, napiszcie w komentarzach!
Kapelusz - House 
Płaszcz - Dresslily 
Sukienka - Reserved
Rajstopy - Gatta
Buty - CCC

Do następnego! 

INSTAGRAM @dyedblonde