Zielony Staw Kieżmarski – mamy to!
.jpg)
Zielony Staw Kieżmarski, czyli długi weekend sierpniowy
W czwartek tuż po pracy wyruszymy na Słowację do Tatrzańskiej Łomnicy by następnego dnia z samego rana dotrzeć na Zielony Staw Kieżmarski. Trasa zdecydowanie nie była łatwa, tym bardziej, że rzadko wychodzimy w góry, ale zacznijmy od tego gdzie nocowaliśmy.
.jpg)
Penzion Snezienka
Podobnie jak w minionym roku, tak i teraz zdecydowaliśmy się na nocleg Penzion Snezienka, który jest idealną bazą noclegową na wypad w góry. Przede wszystkim świetna lokalizacja - blisko szlaków jak i centrum miasta, a zimą do wyciągów - do tego darmowy parking i przestronne pokoje. Tym razem trafił nam się pokój na parterze tuż przy recepcji z niewielkim aneksem kuchennym oraz osobną łazienką i toaletą. Wszystko utrzymane w porządku i góralskim klimacie. W Penzion Snezienka można wykupić sobie dodatkowo śniadania, jednak my przygotowywaliśmy je sobie samodzielnie w pokoju.
.jpg)
Gdzie jedliśmy?
Jak już wspomniałam śniadania przygotowywaliśmy sobie na własną rękę w pokoju, natomiast na kolację w pierwszym dniu wybraliśmy się do restauracji Stará mama, w której ja zamówiłam kotlet z fileta z kapustą oraz ziemniakami, a mąż zasmażane pierogi. Jedzenie było smaczne, ale nie tak smaczne jak następnego dnia w małej knajpce Domček, w której wylądowaliśmy już kolejny raz i akurat tą miejscówkę polecamy z czystym sumieniem. Ceny całkiem ok, a do tego jest pysznie, domowo.
W piątek, 15 sierpnia ruszyliśmy w trasę!
Ciężka trasa Zielony Staw Kieżmarski
Naszą wędrówkę zaczęliśmy z Penzion Snieżienka i wiedzieliśmy, że czeka nas solidny kawałek do przejścia. W sumie w jedną stronę mieliśmy do pokonania 11 km (około 3 godz), a potem oczywiście taką samą trasę z powrotem.
.jpg)
Szlak prowadził przez dość wymagający teren. Cały czas towarzyszyły nam kamienie, które sprawiły, że każdy krok wymagał uwagi. Chociaż trasa na Zielony Staw Kieżmarski wiodła głównie pod górę, to zaskakująco dobrze nam się nią szło. Mimo zmęczenia nie było tak źle. Prawdziwe wyzwanie czekało nas jednak w drodze powrotnej. Zejście w dół okazało się znacznie trudniejsze, niż mogliśmy przypuszczać. Ciągłe potykanie się o kamienie i niestabilny grunt sprawiły, że każdy krok był ryzykowny. Stopy bolały, a uwaga musiała być skupiona na absolutnym maksimum, by uniknąć upadku.
.jpg)
Mimo trudności, ani przez chwilę nie żałowaliśmy tej wyprawy. Widoki, które towarzyszyły nam po drodze, były naprawdę piękne. Każdy zakręt odsłaniał nowe panoramy. Im wyżej, tym piękniej. Góry Tatr Wysokich prezentowały się majestatycznie. ...a gdy w końcu dotarliśmy do celu, widok Zielonego Stawu Kieżmarskiego wynagrodził nam wszystkie trudy. Czysta woda o szmaragdowej barwie, otoczona potężnymi szczytami, tworzyła scenerię jak z pocztówki.
.jpg)
.jpg)
Chociaż muszę coś zdradzić bo nie byłabym sobą!
Mimo, iż Zielony Staw Kieżmarski chcieliśmy odhaczyć, bo zdjęcia w necie zrobiły na nas spore wrażenie to nie ma co ścieniać - Zielony Staw Kieżmarski nie zrobił na nas takiego wow jak w minionym roku wodospady. Spodziewaliśmy się mocniejszych widoków, chociaż i tak było bardzo ładnie.
.jpg)
Podsumowując:
Wypad w góry uważam za jak najbardziej udany. Spędziliśmy miło czas we dwójkę, delektując się niezapominanymi widokami, oczywiście nie obyło się bez odcisków na stopach, ale czymże byłby wypad w góry bez tego!
A Ty, jak spędziłaś/eś sierpniowy, długi weekend?
Do następnego!
Komentarze
Prześlij komentarz