Thessaloniki Grecja – urlop w marcu 2025

W tym roku same ważne wydarzenia! Okrągłe urodziny męża i 10-ta rocznica ślubu. Co prawda planowaliśmy świętować gdzieś na Malediwach, w Meksyku czy innym egzotycznym miejscu, ale ze względu różne sytuacje wylądowaliśmy w Grecji, a dokładnie na Półwyspie Chalcydyckim. Choć czuję, że jeszcze egzotyki nadrobimy… Saloniki były już na naszej liście od dłuższego czasu, więc fajnie, że zrealizowaliśmy ten wyjazd. Tyle, że pogoda mogła być lepsza, a o opalaniu mogłam pomarzyć, o czym w dalszej części.

W dzisiejszym poście postaram się opisać wszystkie praktyczne informacje i podsumuję wyjazd.

Thessaloniki Grecja – PRAKTYCZNE INFORMACJE

W Grecji spędziliśmy kilka dni i mimo iż miałam sporo zaplanowane to odpoczęliśmy, odrobinę zwiedziliśmy i delektowaliśmy się pięknymi widokami. Najmilej będę wspominać nasze posiadówki na plaży, pyszne jedzonko i noc w samochodzie - Nissan Micra (łatwo nie było).

Przelot Kraków – Thessaloniki | Thessaloniki – Kraków

Przelot przebiegł całkiem sprawnie. Z Krakowa do Thessalonik lecieliśmy niecałe 2 godziny, podobnie w drugą stronę. Najgorzej szło na lotnisku w Krakowie bo obsługa Ryanaira (linii z którą lecieliśmy) mierzyła walizki podręczne, obciążając wielu pasażerów dodatkową opłatą, co prowadziło do okropnych kłótni. Dlatego warto pamiętać, że wybierając tanie linie lotnicze, trzeba trzymać się limitów, bo ich przekroczenie może prowadzić do sporych opłat. Pasażerowie dopłacali nawet za przekroczenia 1 centymetra bagażu. 

Za przelot z Karkowa do Thessalonik i Thessalonik do Krakowa za dwie osoby + 1 walizka rejestrowana zapłaciliśmy 940 zł

Parking w Krakowie

Przelot mieliśmy z Krakowa, a więc tam też zostawiliśmy samochód. Nieopodal lotniska mamy sprawdzony parking, który z czystym sumieniem polecamy. To INTERPARKING BALICE, za 6 dni zapłaciliśmy 130 zł.  

Wynajem samochodu w Salonikach

Na miejscu potrzebowaliśmy samochodu, który wynajęliśmy w wypożyczalni POSEIDON CAR RENTALS znajdującej się w pobliżu lotniska. Oczywiście jak zwykle zamówiliśmy inny model niż dostaliśmy. Tym razem trafił nam się Nissan Micra, którym objechaliśmy całkiem sporo kilometrów około 600 km. Samochód mały, ale zwinny i tam gdzie mieliśmy dojechać dojechaliśmy.
Tutaj warto wspomnieć ile wydaliśmy na paliwo w Grecji. Było to około 200 zł. Cena za 1 litr paliwa w Grecji to około 1,74 EURO.

Gdzie nocowaliśmy?

Pierwszą noc spędziliśmy w samochodzie i to dosłownie. Jakoś nie wpadliśmy na pomysł żeby wykupić dodatkowy nocleg na przykład gdzieś w Thessalonikach. Odrobinę tego żałowaliśmy bo w samochodzie było niezwykle zimno, ale z 2 strony mamy co wspominać. Nocleg w małym aucie gdzieś w środku Grecji :). Atutem tego była możliwość podziwiania wschodu słońca, na który rzadko udaje nam się wstać. Kolejne dni spędziliśmy w Anastasia's Studios.

Anastasia's Studios Polichrono

Tutaj spędziliśmy 5 nocy, za co zapłaciliśmy 784 zł. Czy dużo? Nie uważam. Otrzymaliśmy niewielki pokój typu studio, w którym znajdowała się część sypialniana, wypoczynkowa, niewielki aneks kuchenny i oczywiście osobna łazienka. Nie zabrakło również balkonu, na którym spędzaliśmy całkiem sporo czasu. Ogólnie studio było dobrze wyposażone: żelazko, lodówka, suszarka, ręczniki, akcesoria kuchenne etc., chociaż brakowało kilku rzeczy np. ściereczek. Jeśli chodzi o utrzymanie porządku, Panie dbały by niczego nie brakowało. Anastasia's Studios mieści się w samym centrum miasteczka, kilkadziesiąt metrów od piaszczystej plaży. W pobliżu sklepy i restauracje, które poza sezonem są zazwyczaj zamknięte. Wtedy w miasteczku jest bardzo spokojnie, ale w sezonie obstawiam, że jest tutaj bardzo dużo turystów. Anastasia's Studios Polichrono to miejsce w którym warto się zatrzymać. 

Gdzie jedliśmy?

Poza sezonem, znalezienie otwartych knajpek bywa sporym wyzwaniem. Na szczęście, przez pierwsze dwa dni stołowaliśmy się w Canteen by Nikos – tamtejsze jedzenie było absolutnie pyszne, a porcje bardzo duże. Ceny typowe dla Grecji. 

Niestety poza sezonem Canteen by Nikos otwarta jest jedynie w weekendy, a więc musieliśmy sobie radzić. W poniedziałek w restauracji Mourmoura tuż obok plaży. Restauracja elegancka z pięknym widokiem, ale ceny i małe porcje przerażały, jednak nie mieliśmy wyjścia. 
W kolejnym dniu udało się trafić do restauracji Tastes of Greece, którą otwarli na jeden dzień gdzie zjedliśmy tradycyjne greckie jedzenie, które również nie należało do najtańszych. 
Poza tym ratowaliśmy się jedzeniem, które sami sobie przygotowywaliśmy oraz całkiem dobrymi sandwichami z piekarni Lemonis Bakery, która znajdowała się nieopodal naszego noclegu. Kupiliśmy tam również kawałki ciasta, aby świętować urodziny męża i były przepyszne! Ogólnie wybierając się do Grecji poza sezonem zwłaszcza do Polichrono nie licz na zbyt dużą ilość otwartych restauracji, za to malutkie kawiarnie, w których spotykają się lokalsi są na każdym kroku. 

Co zwiedziliśmy?

Saloniki i okolice to dość specyficzne miejsce do zwiedzania, a to dlatego, że od punktów dzielą dość spore odległości, ale udało nam się zobaczyć to co było zaplanowane. 

Saloniki (Thessaloniki)

Saloniki (Thessaloniki) są drugim co do wielkości miastem w Grecji, które położone jest w północnej części kraju, nad Zatoką Salonicką, która jest częścią Morza Egejskiego. Jest to stolica regionu Macedonia Środkowa. To miejsce z bogatą historią i kulturą, a najważniejsze zabytki to: 
Biała Wieża (Lefkos Pyrgos), Łuk Galeriusza (Kamara) i Rotunda, Kościół Świętego Dymitra (Agios Dimitrios), Ano Poli (Górne Miasto) i mury bizantyjskie, Muzeum Archeologiczne w Salonikach, Muzeum Kultury Bizantyjskiej, Plac Arystotelesa, czy dzielnica Ladadik. Podczas naszej wizyty w Salonikach pogoda nie dopisała, a więc zwiedziliśmy jedynie część atrakcji. Spora część zabytków była również zamknięta lub w małym remoncie.

Odwiedziliśmy: 
Wschodnie mury bizantyjskie w Salonikach to część systemu fortyfikacji bizantyjskich, które rozciągały się na około 4.3 kilometra wokół miasta. Aktualnie spora część murów została zachowana i tworzy niezwykłą atrakcję dla turystów. Mury robią wrażenie i nie sposób je ominąć, widać je praktycznie z każdego punktu w mieście. 

Wieża Trygoniusza 

Wieża Trygoniusza jest to jedna z najważniejszych i najlepiej zachowanych części bizantyjskich murów obronnych Salonik, szczególnie tych w górnej części miasta, znanej jako Ano Poli. Jest to imponująca, potężna wieża. 

Brama Anny Paleologiny

Średniowieczna brama, stanowiąca część rozbudowanego systemu fortyfikacji chroniących Saloniki. Jej nazwa nawiązuje do Anny Paleologiny, która była członkinią dynastii Paleologów, ostatniej dynastii panującej w Cesarstwie Bizantyjskim. 


Łaźnie bizantyjskie, które niestety były zamknięte, a więc zobaczyliśmy je jedynie zza ogrodzenia. 

Łuk Triumfalny Galeriusza i pozostałości Pałacu Galeriusza, niestety widok z samochodu. 

Nea Paralia (promenada) – tutaj miałam nadzieje, że uda nam się znaleźć parking i pospacerować po promenadzie, na której mimo deszczy było całkiem sporo osób. Niestety, każde miejsce nawet to z zakazem było zajęte, a więc jedynie przystanęliśmy na drodze, a ja pobiegłam zrobić zdjęcia – takie uroki zwiedzania większych miast. Nea Paralia to popularna promenada nadmorska w Salonikach, rozciągająca się wzdłuż Alei Megalou Alexandrou, od Białej Wieży aż do Sali Koncertowej. 

W drodze powrotnej z Salonik do Polichrono zahaczyliśmy też o Nea Poteidaia, malowniczą miejscowość położoną na przesmyku oddzielającym półwysep Kassandra od lądu. Miejsce stricte turystyczne, które w sezonie na pewno jest przepełnione tłumami. Przechadzając się po okolicy Nea Poteidaia trafiliśmy na restaurację, do której trzeba było stać w kolejce w oczekiwaniu na wolne miejsce. My odpuściliśmy, ale lokalsi cierpliwie czekali. Pewnie było smacznie! 

W kolejnych dniach pojeździliśmy po okolicznych miejscach. Miasto Kassandria, Afitos, Świątynia Ammona Zeusa, miasto Kalithea, etc. 

Ogólnie Polichrono jest dość specyficznym miejscem do zwiedzania, bo po prostu przeważają tutaj miasteczka, które są praktycznie identyczne. Poniżej wspomnę jeszcze o miejscach, które moim zdaniem jeszcze warto odwiedzić. 

Nea Fokea i Sant Paul's Byzantine Tower

Niewielkie miasteczko portowe Nea Fokea, w którym znajdziesz mnóstwo restauracji, przez co w sezonie tętni życiem. Tuż przy porcie zostaw samochód i wybierz się do nieopodal znajdującej się bizantyjskiej wieży św. Pawła skąd możesz podziwiać niesamowite widoki na morze i port. Po drugiej ulicy stronie znajduje się natomiast kościół św. Pawła.

Nea Fokea mieści się w północnej części Kassandry. To miejsce, które łączy ze sobą piękne plaże, historię i grecką atmosferę.

Port Agios Nikolaos 

Agios Nikolaos to miejsce w pięknymi widokami, gdzie znajduje się malownicza i historyczna budowla, która przyciąga zarówno pielgrzymów, jak i turystów - Cerkiew św. Mikołaja (St. Nicholas Holy Orthodox Church). W tym miejscu możesz podziwiać czarny piasek na plaży i wodę obijającą się o klify. 

Possidi Cape 

Miejsce do którego trzeba dotrzeć pieszo przemierzając mięciutki piasek i wydmy. Possidi Cape jest jednym z najbardziej malowniczych i charakterystycznych punktów na Półwyspie Chalcydyckim, a dokładniej na zachodnim wybrzeżu, Kassandry. Jest to piaszczysty cypel wysunięty w głąb Morza Egejskiego, słynący ze zmieniającego się kształtu, co czyni go wyjątkowym miejscem. Tutaj zdejmij kapelusz, bo dość mocno wieje. 

Jaka jest pogoda w Grecji kontynentalnej w marcu?

W tym roku chyba w całej Europie pogoda mocno szwankuje. Podczas pobytu w Grecji również nie powaliła nas na kolana. Przelotne deszcze i wiatr, który wzmagał zimno. Nie wygrzaliśmy się, ale za to spędzimy bardzo miło czas. 

Ile wydaliśmy pieniędzy?

Nie ma co ukrywać nie był to tani wyjazd. Grecja jak Grecja, ceny wysokie…, chociaż wydaje mi się, że mniej wydaliśmy na Rodos niż tutaj w Grecji kontynentalnej. 

• Przelot samolotem + 1 walizka rejestrowana (w dwie strony) – 940 zł.
• Nocleg: 784 zł.
• Wynajem samochodu: 490 zł.
• Paliwo w Grecji: 215 zł (przejechaliśmy ok. 600 km).
• Paliwo w Polsce: 50 zł.
• Parking w Polsce: 130 zł.
• Ubezpieczenie: 52 zł.
• Wizyty w restauracjach: 790 zł.
• Zakupy w sklepie: 300 zł.
• Inne: 200 zł.

Całość około: 3900 zł. Cena za 2 osoby, przy czym szczególnie nie oszczędzaliśmy. Daj znać czy dużo i napisz też czy lubisz takie podsumowania.

Czy było warto?

Nigdy nie żałuję podróży, nawet jeśli pogoda nie zawsze dopisuje, a ten wyjazd do Polichrono w Grecji to potwierdził! Spędziliśmy tam fantastyczny czas na totalnym relaksie. Czy było warto? Zdecydowanie tak – było to dokładnie to, czego potrzebowaliśmy, aby naładować baterie i zapomnieć o codzienności.

Byłaś/eś już w Grecji kontynentalnej? Napisz w komentarzu.

Do następnego!